poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wiktoria Prusicka















Sesja z Wiktorią była chyba najbardziej zwariowanym projektem, jaki miałam okazję organizować w ostatnim czasie. Nie, nie chodzi o wyszukane kadry, bo są raczej statyczne, ale o sam przebieg sesji. Była ona jedną, wielką improwizacją, bo zwyczajnie o niej zapomniałam i nie miałam czasu wcześniej czegoś odpowiedniego przygotować. Korzystałyśmy ze wszystkiego, co rzuciło się nam w oczy - nawet kot przypałętał się przypadkiem! Wychodzi jednak na to, że takie spontany są najlepsze, bo jestem mega zadowolona z każdego ujęcia.

















3 komentarze:

  1. Świetne zdjęcia. Przedostatnie jest genialne - ekstra klimat i przepiękna modelka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze i przedostatnie koło tej retro furtki- super :) modelka bardzo dziewczęca :)

    OdpowiedzUsuń